lut 17 2004

me myself and I


Komentarze: 2

nie zapisalo mi jednej notki.. drugi raz nie bedzie wiec juz tak optymistycznie. ze stanu euforii przeszlam w dola. staralam sie z nim normalnie rozmawiac - on jest zachwycony, ma czego chcial. staram sie pocieszac. przeciez kiedys bedzie lepiej. ale nie z nim. dowiedzialam sie jeszcze ze dobrze ze jest jak jest bo ja sie chcialam nim bawic (tak, ja chcialam). poza tym non stop co chwila przypomina ze mnie nie chce : po raz setny mowi jakbym byla glupia jakas, ze nie mozemy byc razem, ze mnie nie chce, ze...

jest mi naprawde smutno. to takie glupie rzeczy, male rzeczy. ale ja nawet nie amm sie do kogo przytulic. kiedys myslalam ze w momencie gdy jedna osoba zakochuje sie w drugiej, to jest to najwieksza sprawa jaka moze ta jedna osoba dla drugiej zrobic. glupia bylam. tak latwo jest kogos odrzucic, powiedziec: koniec tematu.

najgorsze jest uzaleznienie od niego. innego kolesia byl olala. a on? za duzo dla mnie znaczy.

jestem do niczego. zaczynam sie wpisywac w klimaty, blogow ktore tu zauwazylam. blog samobojczyni, buhahahah. narkomanki jeszcze lepiej.

pale papierosa jednego za drugim (ramka w dwa dni), nie jem, i mysle co zrobie ze swoim zyciem teraz. taki chill out na niezdrowo.jutro mam caly dzien zajecia. przynajmniej jakos mnie to oderwie od tego wszystkiego.

slucham sobie me myself and I, przekonalam sie do tego kawalka, choc za Beyonce muzycznie nie przepadam (jay z lepsza wersja sisqo)Nie mam hajsu. Zero. Doslownie 3.25 na koncie :) Do 4 marca hehe. A w planach bounce..

la_superstar : :
k
17 lutego 2004, 22:31
nie powiem, ze powialo optymizmem... Kogo Ci przypominam?:) Mam nadzieje, ze z moich wypocin sie az tak bardzo nie brechtalas;) Znam to uczucie, w sumie nie wiem co to ale na pewno fascynacja od ktorej czasem dostaje szalu. Beyonce fajnie wyglada:P
17 lutego 2004, 21:10
przejdź do mojej ligi, 40 dziennie

Dodaj komentarz